
Trzy dni po udarze mój mąż pojechał na Malediwy. Po powrocie czekała na niego wielka niespodzianka.
Całe moje życie zmieniło się w jednej chwili. Na początku byłam bardzo przestraszona i na nowo przeżywałam to straszne doświadczenie.
Leżąc bezsennie drugą noc w szpitalu, strach i niepokój wirowały w mojej głowie, intensywne i chaotyczne niczym rozwścieczony tłum. Wtedy właśnie zdałem sobie sprawę, że muszę się trzymać, jeśli chcę dotrwać do końca.
Wtedy przypomniałam sobie o tej podróży. Od zeszłego roku starannie oszczędzałam, żeby Jeff i ja mogli świętować naszą 25. rocznicę ślubu na Malediwach.

Wyspa na Malediwach | Źródło: Pexels
Przez rok marzyłam o białym piasku między palcami u stóp i nurkowaniu w krystalicznie czystym oceanie.
Teraz już byśmy tego nie zrobili, nie teraz, kiedy jestem w szpitalu, ale może kiedy już wyzdrowieję…
Musiałam się czegoś uchwycić, czegoś pięknego, co miałam przed sobą, i wtedy zdecydowałam, że tym czymś będzie podróż na Malediwy.
Chciałem się uśmiechnąć na tę myśl – ale zareagowała tylko jedna strona moich ust.

Zamyślona kobieta na szpitalnym łóżku | Źródło: Midjourney
Kiedy trzeciego dnia hospitalizacji mój telefon zadzwonił na stoliku nocnym, musiałam się skupić, żeby go odebrać. Na ekranie pojawiła się twarz Jeffa i mimo wszystko poczułam falę ulgi.
„Cześć” – powiedziałem, a słowa cisnęły mi się na usta.
„Kochanie, co do podróży…” W jego głosie brzmiał ten sam ton – ten sam, którego użył, gdy powiedział mi, że jego drugi biznes upada.

Kobieta trzymająca telefon komórkowy | Źródło: Midjourney
„Tak, będziemy musieli odwołać” – powiedziałem powoli, starając się brzmieć odważnie. „Na razie. Pojedziemy, jak wyzdrowieję”.
Zawahał się i w tej chwili usłyszałem wszystko.
„Zgłoszenie kosztów jest prawie tak drogie, jak sama podróż. Więc… zasugerowałem to bratu. Właśnie jesteśmy na lotnisku. Szkoda byłoby zmarnować te pieniądze”.
Zanim zdążyłem odebrać, połączenie się rozłączyło.
